Komentarze: 4
Piękny słoneczny dzień, niedziela- 5 września. Rok szkolny zaczął się już chyba na dobre. Kto wie, może i dobrze się skończy. Byłby to naprawde cudowny dzień, gdyby nie świadomość, że jutro trzeba będzie stanąć oko w oko z nauczycielką informatyki.
Jasną stroną tego weekendu był występ Polaków w Belfaście. Aż chce się po czymś takim żyć...... Na szczęście to nie koniec piłkarskich emocji w tym tygodniu- oprócz meczu w środe, w Rybniku zagra we wtorek reprezentacja U-21. Start o 18:30- dajcie znać jak idziecie...trzeba by skombinować jakieś rekwizyty.
Szkoła. Niby ta sama. A jednak....mniejsza. Tyle się teraz tego przez korytarze przewala, że trzeba korzystać z bocznych schodów. Niektórzy nauczyciele jakby wyrwani ze środka roku...... a inni jakby ze środka wakacji. Wolałbym więcej luzu, ale jakoś się do tego przyzwyczaje. A przerwy są zdecydowanie za krótkie. Człowiek nie ma czasu ani pogadać, bo już trzeba lecieć gdzieś. Na szczęście są jeszcze osoby, którym udaje się wygospodarować tą minutkę lub dwie na rozmowe ( one wiedzą o kim mowa- dzięki).
Dół. Jakiś emocjonalny. Właściwie nie opuszcza mnie ostatnio wogóle. Raz apatia. Raz jakieś niezrozumiałe negatywne emocje. Człowiek nie ma czasu ani się tym zająć, ani o tym pomyśleć. Chwilami myśle, że już tego nie wytrzymam. Na szczeście są przyjaciele...... i tacy którzy wysłuchają.....i tacy, którzy zagrożą naruszeniem nietykalności osobistej w razie okazywania smutku.
Narazie kończe. Pójde się podładować jakąś kawą i muzą przed nadchodzącą nauką. Jakiś angielski i matma. No i książka. Tym razem jak najbardziej pozytywna- "Decameron" Boccaccia. Akurat przebiłem się do "Sokoła". No to tyle....narazie.