lis 04 2004

These days...


Komentarze: 4

Nowy miesiąc i na blogu jakoś pusto. Należało by coś napisać. A szczególnie wspomnieć o dwóch "events":

Po pierwsze wspólne urodzinki ze Majkiem. Nie wiem jak reszta- ale ja bawiłem się mieźle. I w sumie sorry za wszystkie nieprzyjemności spowodowane aparatem fotograficznym- ale było warto.... Zawsze to było jakieś spotkanie ludzi, którzy przebywają ze sobą połowe dnia- a czasem nie mają się okazji swobodnie spotkać, pogadać. Dla mnie te urodziny zzaowocowały kilkoma nowymi doświadczeniami ( szczególne pozdrowienia...ona wie...chyba)

Drugie wydarzenie-  świeżo w pamięci. Jeszcze słysze Ivana intonującego kolejny kawałek, Mańka włączającego się jowialnie do śpiewu.....freestyle Jimma i Mościa. To była ta jasna strona. Sztuka- nie bardzo zrozumiałem, może to moja wina- ale ja wole dzieła " Mickiewiczów i Słowackich". W sumie najbardziej zawiódł mnie sam Kraków. Byłem tam już kilka razy. Ale teraz przechadzając się sam uznałem, że to nie to. Nie wiem jak to powiedzieć- ale to wszystko co się mówi o Krakowie- to zbyt wyidealizowany punkt widzenia. Miasto bez duszy. Ale to może tylko wina mojego kiepskiego humoru. Może to tylko on zniekształcił w moich oczach panoramę tego miasta. I tak Rybnik jest najpiękniejszy.

To tyle, jeśli chodzi o wydarzenia. A poza tym normalka. Lekcje, treningi i takie tam. Jakoś mam za dużo wolnego czasu. I chyba znowu mam nawrót tego całego uczucia. Może znowu przesadzam ( - xid), może to po prostu taka pora roku (- inna osoba). Ale znowu wracam do punktu wyjścia. To zaczyna przypomianać labirynt. Ale labirynty mają wyjście, zawsze chociaż jedno. Ale czy mój ma? Zaczynam w to szczerze wątpić. Szczególnie, że nic nie zwiastuje zmiany tego stanu. Ktoś mi powiedział, że unieszczęśliwiam się na siłę. Ciekawe jak. Już sam nie wiem. Mam walczyć- tylko po co, o co. Jeden wielki bezsens. A jego imie tak bliskie sercu... Przybyłem, zobaczyłem, spóźniłem się...

jovan : :
Ktoś mało ważny dla świata
17 listopada 2004, 18:09
nie zawsze wiadomo o czym się pisze, ale ty wiesz...o niczym istotnym. I to jest porywające w twoich wypowiedzaiach. Ja jestem strasznie skomplikowana i szukam swojego sposobu na życie, co jednak mi nie wychodzi więc nie widzę sensu życia, miłości (oby istniała skoro wszyscy o niej mówią), śmierci. Wiem, że żyję i to jest bolesne...Cierpię każdego dnia gdy wstaję i gdy się kładę. Czasami myślę, że dobrze byłoby się już nie obudzić. Niestety ( amoże stety) Ci w niebie nie wysłuchują moich błagań i ciągle jestem (choćby tylko cieniem). Zmieniłam się od tamtego roku, zostałam zraniona przez kogoś (na którym powiem szczerze zależało mi) i to mnie jeszcze bardziej dobija. Mam nadzieję, że twoje życie nie jest tak pomieszane jak moja próba życia. I niech Ona sprawi, że poznasz smak dawania... Ja nigdy go nie poznam... pozdrawiam
08 listopada 2004, 13:24
od wycieczki do Krakowa minęło już trochę czasu. mam nadzieję, ze zmienisz zdanie na temat tego cudownego miasta!moja rada na przyszłość-nigdy nie błąkaj się bez sensu sam w Krakowie.w tym mieście żyje duch przeszłości, który każe nam myśleć o tym co było, a czasami lepiej po prostu o tym zapomnieć......
Bart&Pan
07 listopada 2004, 00:26
Na urodzinkach było po prostu extra!!! A jeśli chodzi o Kraków, to mam nadzieję, żę się jeszcze do niego przekonasz. Pozdro :)......acha...uwierz w siebie bardziej i sens swego życia! :)
szpila
06 listopada 2004, 18:37
raz jeszcze dziękuję za wspaniałe urodziniki - za wszystko co się tam wydarzyło... a przynajmniej dla mnie stało sie wiele... dziękuję za nasza rozmowę. dala mi do zrozumienia, że jakoś radzic sobie trzeba... a już nastepnego dnia miałm wiecej ochoty na wszystko... :*:*:*:* pozdrófffki!!

Dodaj komentarz