lut 04 2005

Mea nomine gladius Dei...


Komentarze: 3

Pierwszy tydzień szkoły. Prawdziwa gehenna. Myślałem, że mnie to wykończy. Na szczęście pewna duszyczka nie dała mi zginąć ( :* ). Było ciężko- próby, matma. Znowu spada mi regularność treningów. Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie rozszerzyć dobę. Albo uczyć się po nocach. Najbliższy czas zapowiada się pracowicie. Mam nadzieje zawalczyć troszeczke na olimpiadze. Poprawić oceny.  Zadbać o siebie.... także emocjonalnie :D. Czyli jednym słowem- moje życie to narazie jeden wielki plac budowy. Może zbuduje na nim jakiś niezły gmach, może będzie z tego jakaś rudera. A może wszystko się zawali. Nie wiem. Narazie patrze pozytywnie. Narazie to wygląda na wczesną Santa Maria dell Fiore :D. Trzymajcie kciuki. Pozdro dla znajomych...a szczególnie dla Kasieńki. Do następnego posta ;P.

jovan : :
szpila
06 lutego 2005, 14:18
czy ktoś tu wspominał o hedonizmie?? :> ...Mate - czasu brakuje każdemu... tylko każdemu na co innego. komuś barkuje go na naukę, komuś na spotkania ze znajomymi... mi np. na jedzenie ;)ale nigdy na herbatę [w PEWNYM towarzystwie;)] wiosna idzie... budujemy. każdy buduje... sprawdziwmy za jakiś czas jacy z nas architekci i budowniczy... a narazie. trzeba robić wszystko najlepiej jak potrafimy! pozdrówki!...
Bart&Pan
06 lutego 2005, 11:50
Hej!Kinga ma rację..doby nie trzeba naciągać....wystarczy określić na co się chce przeznaczyć te 86400 sekund dane nam każdego dnia. A jeśli chodzi o mnie....to ja radzę wziąść wszystko z dystansu...pracować-owszem trzeba i to ciężko...ale czasem trochę hedonizmu nie zaszkodzi ;) Pozdro :)
ekszpert
04 lutego 2005, 22:11
wcale nie trzeba naciągać doby, pamiętaj, że trwa ona dokładnie tyle samo godzin co dzień Einsteina, Mickiewicza czy Balzaca - jak każdy możesz wspiąć się na sam szczyt i wiele osiągnąć :)

Dodaj komentarz