gru 10 2004

Lost... results of me...


Komentarze: 1

Czy są zawsze jakieś granice do osiągniecia? Czy trzeba się zatrzymywać za każdym razem gdy coś staje mi na drodze? Człowiek codziennie zmuszany jest do wyrzeczeń i ustępstw. Czasami to coś małego, niezauważalnego. Gorzej gdy zmusza to nas do poświęceń. Mówią, że to kształtuje charakter. Ale na jak dużo ustępstw można sobie pozwolić?

Nigdy nie ukrywałem, że bardzo ważna w moim życiu jest walka. Ta fizyczna- ale chyba bardziej jeszcze ta duchowa. Właściwie od jakiegoś czasu tylko dzięki niej utrzymuje się jeszcze jako tako na powierzchni. Ale i ona coraz bardziej zawodzi. Bo czy sens walczyć- gdy przegrywam nawet tam gdzie miałem wygrać, zacieram granice pomiędzy przyjaciołmi a wrogami.

Ostatnie dwa tygodnie minęły conajmniej dziwnie. Nic nie będzie już takie same- jednak nie myślałem, że w ten sposób. Może za dużo myśle. Ale co mam robić innego? Szczerze mówiąc nie wiem, nikt nie wie. A trzeba podjąć jakieś kroki. Tylko jakie? Tym optymistycznym akcentem zakończe- pozdro dla wszystkich znajomych....a szczególnie klasy. Pantha rei......... 

jovan : :
15 grudnia 2004, 19:30
ehmm...ladnie tu...ale czy aby nie za bardzo wieje kostnica? pozdr

Dodaj komentarz